30.12.13

The vampire diaries-'Nowi'(2)

Eh, kolejny rozdział...Chyba tylko jedna osoba czyta moje opowiadanie :<...


                                                           ''Nowi''(2)
-Do szkoły chodzi teraz Rebekach wiesz ta...-nie dokończyła, bo od razu jej przerwałam:
 -Nie musisz mi mówić, Caro. Wiem kim jest Rebekah, bo jakieś dwa dni temu wpadłam przez nią do rzeki, a teraz jestem wampirem- zdenerwołałam się.
 -Eleno, spokojnie, teraz twoje uczucia, emocje....Wszystko jest silniejsze. Jeśli stracisz panowanie nad sobą, może wpaść w szał i w najgorszym przypadku kogoś zabić..Wiem co mówię-sama tego doświadczyłam...
-Przepraszam...Ja..Nie powinnam...
-Nie masz za co. Rozumiem; Więc zakończyłam na Rebekah..Może teraz ty Bonnie jej coś powiesz ?-Caroline zwróciła się w  stronę przyjaciółki.
-Hmm..Dobrze. Do miasta przyjechała Hayley-koleżanka Tylera. Wraz z nią zjawił się pewien chłopak. Brunet o pięknych szarych oczach i oliwkowej cerze-rozmarzyła się.
-Wiesz może jak ma na imię? –zapytałam.
-Hmm…Tak. Gale.
-Ładnie, ale co z Jeremy'm ?- uniosłam brwi.
-Zerwaliśmy.
 -Zerwałaś z chłopakiem, którego tak kochałaś, dla faceta którego nie znasz?
 -Nie. Zerwałam z nim dlatego że... On... podrywa Hayley- przytuliłam ją. Rozpłakała się.
-Już ja się z nim policzę . Mój brat zawsze był niezdecydowany, ale ..Nie było mnie zaledwie kilka dni, a ten już coś nabroił
-Eleno, on już nie jest dzieckiem. Może robić co chce.
-Prawda, ale nie będzie ranił mojej przyjaciółki.
-To twój brat. Nie musisz tego robić.
 -Mylisz się. Muszę-spojrzałam na zegarek. Była 5:20. Ale ten czas szybko leci.
-Nie musicie iść przypadkiem do szkoły?-zapytałam.
 -Musimy. Ty też. Powiedzieliśmy wychowawcy,że jesteś chora.
-Ok. Tylko się przebiorę. Macie jakieś ubrania? Jeśli nie mogę wam coś pożyczyć.
-Mam, ale kocham twoją szafę-uśmiechnęła się Caroline.-Bonnie też. Idziemy. 
 Przygotowanie się do wyjścia zajęło nam około półtorej godziny. Resztę czasu przeznaczyłyśmy na wypicie krwi. Byłyśmy głodne.
Pod szkołą widziałam tam Gale'a i Jeremiego rozmawiających razem. Zastanawiałam się o czym, ale po chwili przypomniałam sobie, że przeszłam już transformację i jeśli tylko będę chciała  mogę usłyszeć co mówią. Wytężyłam słuch i usłyszłam ich rozmowę.
-Tak, a...-Hayley była dość zdenerwowana.
-Poczekaj mogę coś najpierw powiedzieć? –zapytał Jer.
-Tak, proszę.
 -Dziękuję. Hmm. Nie wiem jak mam to powiedzieć....
-Najprościej.
 -Dobrze, wiec..Poszła byś ze mną dzisiaj do Mystic Grill?-uśmiechną się nerwowo.
-To ma być randka?-poprawiła włosy.
-Może..
-Oczywiście że chcę.
-Widzimy się wieczorem. Tylko muszę wyjść tak, aby moja starsza siostra Elena, nie wiedziała że wychodzę.
-Dobrze. Ja też muszę wyjść tak aby Tyler nie za uwarzył.
-Zabiję go jeśli  zrobi ci krzywdę
 -Nie bój się, Tyler jest dla mnie jak brat, nic mi nie zrobi.
Więcej się nie dowiedziałam.
 -Eleno wróć na ziemię- Caroline machnęła mi ręką przed oczami.
 -Tak? -spytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Co się z tobą dzieje?
-Nic, słuchałam o czym rozmawiał mój brat z tą dziewczyną.
-Idziemy?
-Gdzie?
-Na lekcje. Chyba nie chcesz się spóźnić.
-Jasne.

Po lekcjach, pod domem stał Damon. Nie wiedziałam czemu, przecież nawet gdyby zapomniał kluczy to  i tak znalazłby jakiś sposób na to, aby wejść do środka.
-Cześć piękna...i reszta.
-Ta reszta ma na imię Caroline i Bonnie -powiedziałam pokazując najpierw na Caroline, a potem na Bonnie
-Dobrze, dobrze mało mnie to obchodzi, najważniejsza dla mnie jesteś ty...
-Czemu stoisz pod domem zamiast wejść do środka? -zaciekawiłam się.
-Chciałem być romantyczny i poczekać jak każdy niezbyt mądry koleś, który zapomniał kluczy do wspólnego domu-powiedział z uśmiechem.
-Przykro mi. Nie wyszło ci.
-Szkoda.
- Tylko się nie popłacz. To takie w stylu Damona Salvatore.
 -To nie miłe. 
-Takie ma być.
-My idziemy- powiedziała Caroline i odwróciła się w stronę drogi do jej domu.
-Do jutra-odpowiedziałam.
-Przytul mnie-powiedział Damon.
-Nie. Zapomniałeś już,że jestem wampirem?
-Nie. Tak tylko sprawdzam działalność mojego uroku osobistego..-obdarzył mnie swoim uśmiechem.
 -To tylko złudzenie. Nie posiadasz czegoś takiego jak urok osobisty.
-Słucham?
-Nie udawaj idioty...Zaraz . Ty nim jesteś.
-Przesadziłaś-z wampirzą prędkością przyparł mnie do muru i pocałował.
Nawet się nie zorientowałam, a przyszedł Stefan i zobaczył nas.
-Stefan poczekaj.....- krzyknęłam odrywając się od Damona.
Odwrócił się i pobiegł w stronę lasu.
                                                KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ 
Dziękuję za przeczytanie i proszę jeśli przeczytałeś/łaś . ZOSTAW KOMENTARZ. To dla mnie ważne :3
                                          

2 komentarze: