''Nowi''(2)
-Do szkoły chodzi teraz Rebekach wiesz ta...-nie dokończyła, bo od razu jej przerwałam:
-Do szkoły chodzi teraz Rebekach wiesz ta...-nie dokończyła, bo od razu jej przerwałam:
-Nie musisz mi mówić, Caro. Wiem kim jest Rebekah, bo jakieś dwa dni temu wpadłam przez nią do rzeki, a teraz jestem wampirem- zdenerwołałam się.
-Eleno, spokojnie, teraz twoje uczucia, emocje....Wszystko jest silniejsze. Jeśli stracisz panowanie nad sobą, może wpaść w szał i w najgorszym przypadku kogoś zabić..Wiem co mówię-sama tego doświadczyłam...
-Przepraszam...Ja..Nie powinnam...
-Nie masz za co. Rozumiem; Więc zakończyłam na Rebekah..Może teraz ty Bonnie jej coś powiesz ?-Caroline zwróciła się w stronę przyjaciółki.
-Przepraszam...Ja..Nie powinnam...
-Nie masz za co. Rozumiem; Więc zakończyłam na Rebekah..Może teraz ty Bonnie jej coś powiesz ?-Caroline zwróciła się w stronę przyjaciółki.
-Hmm..Dobrze. Do miasta przyjechała Hayley-koleżanka Tylera. Wraz z nią zjawił się pewien chłopak. Brunet
o pięknych szarych oczach i oliwkowej cerze-rozmarzyła się.
-Wiesz może jak ma na imię? –zapytałam.
-Hmm…Tak. Gale.
-Ładnie, ale co z Jeremy'm ?- uniosłam brwi.
-Zerwaliśmy.
-Wiesz może jak ma na imię? –zapytałam.
-Hmm…Tak. Gale.
-Ładnie, ale co z Jeremy'm ?- uniosłam brwi.
-Zerwaliśmy.
-Zerwałaś z chłopakiem, którego tak kochałaś, dla faceta którego nie znasz?
-Nie. Zerwałam z nim dlatego że... On... podrywa Hayley- przytuliłam ją. Rozpłakała się.
-Już ja się z nim policzę . Mój brat zawsze był niezdecydowany, ale ..Nie było mnie zaledwie kilka dni, a ten już coś nabroił
-Eleno, on już nie jest dzieckiem. Może robić co chce.
-Prawda, ale nie będzie ranił mojej przyjaciółki.
-To twój brat. Nie musisz tego robić.
-Już ja się z nim policzę . Mój brat zawsze był niezdecydowany, ale ..Nie było mnie zaledwie kilka dni, a ten już coś nabroił
-Eleno, on już nie jest dzieckiem. Może robić co chce.
-Prawda, ale nie będzie ranił mojej przyjaciółki.
-To twój brat. Nie musisz tego robić.
-Mylisz się. Muszę-spojrzałam na zegarek. Była 5:20. Ale ten czas szybko leci.
-Nie musicie iść przypadkiem do szkoły?-zapytałam.
-Musimy. Ty też. Powiedzieliśmy wychowawcy,że jesteś chora.
-Ok. Tylko się przebiorę. Macie jakieś ubrania? Jeśli nie mogę wam coś pożyczyć.
-Ok. Tylko się przebiorę. Macie jakieś ubrania? Jeśli nie mogę wam coś pożyczyć.
-Mam, ale kocham twoją szafę-uśmiechnęła się Caroline.-Bonnie też. Idziemy.
Przygotowanie się do wyjścia zajęło nam około półtorej godziny. Resztę czasu przeznaczyłyśmy na wypicie krwi. Byłyśmy głodne.
Pod szkołą widziałam tam Gale'a i Jeremiego
rozmawiających razem. Zastanawiałam się o czym, ale po chwili przypomniałam sobie,
że przeszłam już transformację i jeśli tylko będę chciała mogę usłyszeć co mówią. Wytężyłam słuch
i usłyszłam ich rozmowę.
-Tak, a...-Hayley była dość zdenerwowana.
-Poczekaj mogę coś najpierw powiedzieć? –zapytał Jer.
-Tak, proszę.
-Tak, a...-Hayley była dość zdenerwowana.
-Poczekaj mogę coś najpierw powiedzieć? –zapytał Jer.
-Tak, proszę.
-Dziękuję. Hmm. Nie wiem jak mam to powiedzieć....
-Najprościej.
-Dobrze, wiec..Poszła
byś ze mną dzisiaj do Mystic Grill?-uśmiechną się nerwowo.
-To ma być randka?-poprawiła włosy.
-Może..
-Oczywiście że chcę.
-Widzimy się wieczorem. Tylko muszę wyjść tak, aby moja starsza siostra Elena, nie wiedziała że wychodzę.
-Dobrze. Ja też muszę wyjść tak aby Tyler nie za uwarzył.
-Zabiję go jeśli zrobi ci krzywdę
-To ma być randka?-poprawiła włosy.
-Może..
-Oczywiście że chcę.
-Widzimy się wieczorem. Tylko muszę wyjść tak, aby moja starsza siostra Elena, nie wiedziała że wychodzę.
-Dobrze. Ja też muszę wyjść tak aby Tyler nie za uwarzył.
-Zabiję go jeśli zrobi ci krzywdę
-Nie bój się, Tyler jest dla mnie jak brat, nic mi nie zrobi.
Więcej się nie dowiedziałam.
-Eleno wróć na ziemię- Caroline machnęła mi ręką przed oczami.
-Tak? -spytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Co się z tobą dzieje?
-Nic, słuchałam o czym rozmawiał mój brat z tą dziewczyną.
-Idziemy?
-Gdzie?
-Na lekcje. Chyba nie chcesz się spóźnić.
-Jasne.
-Co się z tobą dzieje?
-Nic, słuchałam o czym rozmawiał mój brat z tą dziewczyną.
-Idziemy?
-Gdzie?
-Na lekcje. Chyba nie chcesz się spóźnić.
-Jasne.
Po lekcjach, pod domem stał Damon. Nie wiedziałam czemu, przecież
nawet gdyby zapomniał kluczy to i tak znalazłby jakiś sposób na to, aby wejść
do środka.
-Cześć piękna...i reszta.
-Ta reszta ma na imię Caroline i Bonnie -powiedziałam pokazując najpierw na Caroline, a potem na Bonnie
-Dobrze, dobrze mało mnie to obchodzi, najważniejsza dla mnie jesteś ty...
-Czemu stoisz pod domem zamiast wejść do środka? -zaciekawiłam się.
-Chciałem być romantyczny i poczekać jak każdy niezbyt mądry koleś, który zapomniał kluczy do wspólnego domu-powiedział z uśmiechem.
-Przykro mi. Nie wyszło ci.
-Szkoda.
- Tylko się nie popłacz. To takie w stylu Damona Salvatore.
-To nie miłe.
-Cześć piękna...i reszta.
-Ta reszta ma na imię Caroline i Bonnie -powiedziałam pokazując najpierw na Caroline, a potem na Bonnie
-Dobrze, dobrze mało mnie to obchodzi, najważniejsza dla mnie jesteś ty...
-Czemu stoisz pod domem zamiast wejść do środka? -zaciekawiłam się.
-Chciałem być romantyczny i poczekać jak każdy niezbyt mądry koleś, który zapomniał kluczy do wspólnego domu-powiedział z uśmiechem.
-Przykro mi. Nie wyszło ci.
-Szkoda.
- Tylko się nie popłacz. To takie w stylu Damona Salvatore.
-To nie miłe.
-Takie ma być.
-My idziemy- powiedziała Caroline i odwróciła się w stronę drogi do jej domu.
-Do jutra-odpowiedziałam.
-Przytul mnie-powiedział Damon.
-Nie. Zapomniałeś już,że jestem wampirem?
-Nie. Tak tylko sprawdzam działalność mojego uroku osobistego..-obdarzył mnie swoim uśmiechem.
-Do jutra-odpowiedziałam.
-Przytul mnie-powiedział Damon.
-Nie. Zapomniałeś już,że jestem wampirem?
-Nie. Tak tylko sprawdzam działalność mojego uroku osobistego..-obdarzył mnie swoim uśmiechem.
-To tylko złudzenie. Nie posiadasz czegoś takiego jak urok osobisty.
-Słucham?
-Nie udawaj idioty...Zaraz . Ty nim jesteś.
-Przesadziłaś-z wampirzą prędkością przyparł mnie do muru i pocałował.
Nawet się nie zorientowałam, a przyszedł Stefan i zobaczył nas.
-Stefan poczekaj.....- krzyknęłam odrywając się od Damona.
-Stefan poczekaj.....- krzyknęłam odrywając się od Damona.
Odwrócił się i pobiegł w stronę lasu.
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ
Dziękuję za przeczytanie i proszę jeśli przeczytałeś/łaś . ZOSTAW KOMENTARZ. To dla mnie ważne :3
Fantastycznie piszesz <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 :*
OdpowiedzUsuń