3.11.13

The vampire diaries-'Powrót'(1)

To jedno z moich pierwszych opowiadań napisane dość dawno....Mam nadzieję ,że się Wam spodoba...O ile ktoś to przeczyta....
Jest to moja interpretacja 4 sezonu The Vampire Diaries...:)


                                                                   ''Powrót''(1)
Obudziłam się oszołomiona, nie wiedziała co się dzieje. Nagle usłyszałam czyjś głos. Damon.
-Gdzie jestem? Co się stało? Matt żyje?
 -Nie bój się księżniczko. Spokojnie nic się nie stało- powiedziałi przytulił mnie.
-Mógł byś mi wreszcie powiedzieć co się stało?
-Miałaś wypadek. Matt żyje i jest w pokoju ze Stefanem Caroline i Bonnie. Wracając twój kochany ''bohater'' jak zawsze spełnił twoje życzenie....
-Daj pomyśleć. A jak to się stało?
-Jechaliście z Matt’em do mnie do magazynów na mój rozkaz. Po tym jak dowiedziałaś się, że ja i mój braciszek możemy umrzeć-z tego co wiem od Matta- po krótkim zastanowieniu kazałaś mu zawrócić do mojego braciszka. Jak już byliście na moście w Mystic Falls-też z tego co wiem od Matta- stała tam Rebekah, Matt nie chciał jej przejechać, skręcił i wpadliście do rzeki-mówił dalej mnie przytulając i dyskretnie zakładając mi coś na szyję.
-Co to? -zapytałam .
-Twój naszyjnik-delikatnie założył go na moją szyję.
 -Skąd się znalazł u ciebie, skoro w dniu wypadku miałam go na szyi?
-Kiedy Stefan wyciągną cię z wody, musiał iść do szeryf Forebs . Ja zostałem z tobą. Wiedziałem, że w szpitalu mogą ci go zabrać, a mój braciszek nie pozwoliłby mi go wziąć, więc ja, gdy nie widział, zdjąłem  go i schowałem do kieszeni- głaskał mnie po głowie.
-O mój Boże…. To znaczy że jeśli doktor Fell zajmowała się mną w szpitalu....Jestem martwa? - łzy spłynęły po moich policzkach.
-Ciii już dobrze….Masz wybór. Możesz napić się ludzkiej krwi i żyć wiecznie…z moją pomocą….Albo umrzeć….Pamiętaj zawsze ci pomoge…
-Ja też-powiedział jakiś głos.
Od razu spojrzałam w stronę drzwi ,w których stał Stefan. Wstałam i podbiegłam do niego.
-Cześć, kochanie-powiedział z troską i czułością w głosie.
-Cześć, Stefan .
-Jak się czujesz ?
-Jeśli pominąć, że światło mnie razi i mi niedobrze to może być.
-To normalne, kiedy przejdziesz transformację będzie inaczej.Musisz uwierzyć mi na słowo-uśmiechną się.
-Ale nie będę mogła wyjść na słońce…-zmartwiłam się.
-Bonnie się tym zajęła. Proszę-włożył mi pierścionek w kolorze lapis lazuli.
-Dziękuję.
-Masz naszyjnik. Skąd? Nie miałaś go-zdziwił się.
- Damon mi go oddał....
Nagle pojawiła się Bonnie jakby stała cały czas za drzwiami.
-Podoba się? -zapytała z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
-Tak i będzie bardzo przydatny-powiedziałam i przytuliłam się do niej.
-Nie zjesz mnie?- zażartowała.
-Nie bój się, nic ci nie zrobię-zaśmiałyśmy się, robiłyśmy to tak głośno, że przyszła do nas Caroline.
-Co się tu dzieje? Elena nie wiedziałam że będziesz w tak dobrej formie po przebudzeniu-przytuliła mnie.
-Jak się czu...?-nie dokończyła, bo do pokoju wpadł Tyler.
-Hej Elena, jak się...?-nie dokończył, bo wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem, a do pokoju wszedł Jeremy.
-Hej Elena jak...?- znowu zaczęłyśmy się śmiać. Do pokoju wszedł Matt.
-Hej Elena jak się czujesz?- powiedzieli wszyscy i każdy się śmiał- nawet Damon, który nigdy się nie uśmiecha oprócz tego swojego „180 kilowatowego uśmiechu”, którym obdarza tylko mnie.
-Dla wiadomości wszystkich tu obecnych, mam się dobrze, może oprócz tego, że razi mnie światło, denerwuje „tykający” zegar, nie mogę się na niczym skupić, denerwuje nawet lampka nocna...-mówiłam nie mogąc przestać i nagle objeły mnie silne ramiona. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to Damon, nie Stefan i, że wszyscy się na nas patrzą.
-Księżniczko już wszystko dobrze, nic się nie stało.
Kiedy schodziliśmy po schodach potknęłam się i Damon mnie złapał.
-Może ja cię zniosę? Bo zanim przejdziesz transformację to się prędzej zabijesz-stwierdził.
-D…dobrze.-powiedziałam po czym spojrzałam na Stefana.
Kiedy zeszliśmy ze schodów Damon postawił mnie na ziemi.
-Księżniczko, do fotela już chyba dojdziesz sama? W razie wypadku to masz obstawę w postaci Tylera, Caroline i Stefana, a czarownica może zrobić „abra kadabra” tymi swoimi magicznymi rączkami- podniósł brwi.
-Nie przesadzaj- wypowiedziała jedne z zaklęć , po czym Damon uderzył o ścianę znajdującą się za nim.
-Bardzo śmieszne.
Damon poszedł do piwnicy, po chwili wrócił, po czym  podał mi kubek z krwią. Trzymałam kubek cały czas, czekając sama nie wiem na co.
-Pij-powiedziała Caroline kładąc rękę na moim ramieniu aby dodać mi otuchy.
Spróbowałam. Była dziwna w smaku, nie do opisania. Wokół moich oczu pojawiły się drobne żyłki, oczy zmieniły kolor, a zęby wydłużyły się.
-Idę do siebie. Jak się stęsknisz to wpadaj- Damon podniósł brwi i zniknął za rogiem :3
 -Ja już pójdę - Tyler uśmiechną się i wyszedł z domu.
-Damon wspominał coś o zmianach w szkole. Opowiadajcie.

                                          KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ :3
Z góry dziękuję za przeczytanie i bardzo proszę o komentarze :D
 

2 komentarze:

  1. Wpadłam przypadkiem na Twoje opowiadanie.
    Masz fajny styl pisania i podoba mi się początek.
    Jestem ciekawa jak to dalej będzie.
    Czekam na nn i życzę weny.
    ________
    Zapraszam również do siebie.
    nie-jestem-nia.blogspot.com

    Chciałabym zaprosić Cię również na zwiastunownie ponieważ zauważyłam, że nie masz zwiastuna.
    http://swiat-ze-zwiastunow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, dziękuję, chętnie przeczytam Twoje. :)

    OdpowiedzUsuń