1.1.14

The vampire diaries- 'Wielkie zmiany'(3)



                                                            ''Wielkie zmiany''(3)
Krzyknęłam jeszcze raz, ale nic to nie dało. On najwidoczniej nie chciał  mnie już znać. Po chwili dogoniłam  go i pociągnęłam za koszulkę.
-Stefan po prostu mnie wysłuchaj...
 -Eleno, my już nie mamy o czym rozmawiać. Chyba, że chcesz przyznać się do tego iż kochasz mojego brata. Proszę bardzo-powiedział z wściekłością.
-Stefan ja…Masz rację...
-W czym ?
 -Damon jest tym właściwym. To właśnie chciałeś usłyszeć?
-Tak, właśnie tak. Ale ....Chciałem cię tylko ostrzec, że to powróci. 
-Co ma powrócić, Stefanie? Wspomnienia ? Jeśli to miałeś na myśli, to dla twojej wiadomości-pamiętam wszystko. To, kiedy poznałam Damona. Wieczór, podczas, którego wyznał mi miłość i oddał naszyjnik z werbeną...
 -Eleno, to prawda? -zapytał Damon.
-Tak, to prawda; To już koniec, Stefanie.. Wybacz-wcale nie czułam się winna za to co mówię.
-Rozumiem. Kochasz mojego brata, nie mnie. Nie będę stawać wam na drodze i wedle naszej umowy, wyjadę z miasta-ostatnie zdanie skierował do Damona.
 Pobiegłam do domu, do sypialni Damona. Usiadłam na łóżku i płakałam. Nie mogłam tego opanować, po prostu nie umiałam....A może nie chciałam?
Ciemna postać, przybliżyła się do mnie z wampirzą prędkością. Objęły mnie silne ramiona.
-Nie płacz, księżniczko, nic się nie stało- pocałował mnie w czoło.
Obudziły mnie promienie słońca. Położyłam rękę w miejscu, gdzie powinien leżeć Damon; Obróciłam się . Okazało się ,że byłam sama w pokoju. Ciemnowłosy bardzo zmienił się ostatnimi czasy. Jest inny. Gdy skończyłam rozmyślanie, wszedł do pokoju z tacą, na której były dwie szklanki wypełnione szkarłatnym płynem.
-Śniadanie do łóżka. Jeszcze kilka dni temu popisałbym się zdolnościami kulinarnymi, lecz mogło by się to skończyć złym samopoczuciem. Taki posiłek jest o wiele lepszy..Moim skromnym zdaniem -spojrzał na mnie roześmianymi oczami.
 -O wiele lepsze-upiłam łyk.
-Cieszę się. Proszę-powiedział wkładając mi na rękę pierścionek z małym diamentem.
-Po mojej mamie-rzucił niby od niechcenia
 -Dziękuję. Myślałam, że nienawidziłeś swojej matki-zdziwiłam się.
-Tak to prawda, lecz gdy ojciec dowiedział się o moich zamiarach w stosunku do pewnej damy dał mi go, bym go jej podarował , ale nic z tego, ponieważ została zamordowana- w jego głosie można było wyczuć smutek.
-Ja dla Stefana nie istnieję, prawda?- przez przypadek powiedziałam na głos.
 -Nie wiem, księżniczko. A jeśli mam być z tobą szczery ...Nie obchodzi mnie to co myśli mój mały braciszek. Teraz ty jesteś dla mnie najważniejsza i w związku z tym porywam cię na cały dzień za miasto i nie protestu. Bo jak już wspomniałem to porwanie, więc się ubieraj i  bierz co chcesz....Pod jednym warunkiem. Zostaw telefon-zarządził.
-Ale...-nie dokończyłam.
-Żadne „ale”. Czekam w salonie-wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.   

                                                            KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz